Po zakwaterowaniu, miejsce które odwiedzam w pierwszej kolejności to „moja” przestrzeń, czyli… Cafe Pensjonat. Spacer po chłodnej i dżdżystej tego dnia Lanckoronie tylko wzmógł pragnienie gorącej herbaty.
W otoczeniu niezwykłych prac, wystawy pod tytułem „Pod powiekami noszę ten obraz", Pana Waldemara Rudyka i podzieleniu się wrażeniami z właścicielką kawiarni – Dominiką, zasiadłem leniwie na wygodnej sofie patrząc w żywo roztańczone za szybą kominka płomienie.
Ciepło ognia i świąteczne akcenty dodawały miejscu jeszcze większej magii.
Dania obiadowe w tej mini-restauracji to istny raj dla podniebienia. Tym razem skosztowałem babki ziemniaczanej z gulaszem i smażonymi buraczkami.
Poczęstowano mnie również cieciorką ze szpinakiem po Andaluzyjsku. Dziękuję Dominiko.
W momencie, w którym ciecierzyca i szpinak niemal rozpływały się ustach, przyszła mi do głowy myśl… „Zostaję tu do sylwestra”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz