Niektórzy z nas są fanami motorów, a inni zdecydowanie są pod urokiem czterech. Ja chyba w ogóle lubię kółka, bo przyjemność sprawia mi zarówno jazda na rowerze, jak i samochodem. Mam swoją ulubioną markę i model, dlatego mogę zrozumieć fascynację innych ludzi wybranymi pojazdami.
Wspominałem ostatnio o Miłośnikach Amerykańskiej Motoryzacji, którzy mieli swoje wydarzenie w Warszawie 1 września 2018. Nie wszyscy jednak wiedzą, że w stolicy działa też grupa Pasjonatów włoskiej motoryzacji. „Warszawscy Alfaholicy ” - jak siebie samych określają - mają swoje cykliczne spotkania (spoty) w czwartki w okolicach Teatru Powszechnego.
Już raz – dokładnie w maju tego roku - byłem na takim "spocie"’ i miałem okazję zrobić trochę zdjęć. Gdy dowiedziałem się o wrześniowym, postanowiłem sprawdzić, jakie tym razem modele aut pojawią się w okolicach Stadionu Narodowego. Mimo szybko zapadającego zmroku, Pasjonaci Alfy nie zawiedli.
Odniosłem wrażenie, że niektóre z maszyn już widziałem. Gdy podszedłem bliżej - aby przywitać się z ich kierowcami - utwierdziłem się w tym przekonaniu, gdyż ujrzałem kilka znajomych twarzy. I choć nie mogę uznać siebie za Miłośnika Alfy, to jednak poczułem z tymi ludźmi swoistą więź. Czyżby zapamiętali mnie dzięki moim wcześniejszym zdjęciom?
Z biegiem czasu, typowo męskie grono Alfaholików poszerzało się o kolejne osoby. A wśród nich – co było dla mnie lekkim zaskoczeniem – pojawiły się również kobiety, które z gracją parkowały swoje samochody obok już stojących. (Jak widać obiegowa opinia o kobietach kierowcach bywa mocno przesadzona.) Zaciekawiony zajrzałem do środka jednego z takich właśnie aut należących do kobiety i ujrzałem coś, co mnie na swój sposób rozczuliło.
Takie zaskakujące akcenty były także w innych samochodach.
Przechadzając się z aparatem wśród ustawionych samochodów, słuchając prowadzonych rozmów i widząc przyjacielskie gesty zebranych osób, pomyślałem nawet że… „Alfa to sposób na życie”. I niewykluczone, że coś w tej myśli jest prawdziwego.
Wrześniowy wieczór zapadł może trochę za szybko. Tym niemniej udało mi się uchwycić parę wyjątkowo intrygujących momentów. A zresztą… może sami to oceńcie…
Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń